Co słychać na rynku pracy?
Opublikowane: 19.02.2014 / Sekcja: Miasto Biznes GospodarkaPod koniec grudnia 2013 r. bez pracy w Gliwicach pozostawało 7593 mieszkańców. To dużo czy mało?
– Bezrobocie w naszym mieście od kilku lat stale wzrastało ze względu na złą sytuację ekonomiczną w kraju i za granicą. Wzrost ten wyhamował w kwietniu 2013 r. i od tego czasu systematycznie malała liczba klientów urzędu pracy – odpowiada Marek Kuźniewicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gliwicach.
Warto wiedzieć, że sytuacja na lokalnym rynku pracy, mimo kryzysu gospodarczego, jest lepsza niż w wielu miastach regionu i kraju. Na koniec 2013 r. stopa bezrobocia wyniosła w Gliwicach 7,5%. Wskaźnik ten był wyraźnie niższy niż w województwie śląskim (11,2%) czy Polsce (13,4%).
Od lat gliwicki rynek pracy wypada także lepiej w porównaniu do pobliskich miast, gdzie stosunek liczby bezrobotnych do liczby aktywnych zawodowo był wyższy i pod koniec minionego roku wynosił: 10,5% – w powiecie gliwickim, 13,9% – w Zabrzu, 20,7% – w Bytomiu, 9,2% – w Rudzie Śląskiej. Gliwice znalazły się na czwartym miejscu wśród miast na prawach powiatu województwa śląskiego, które mogą pochwalić się najniższym wskaźnikiem bezrobocia za ubiegły rok. Lepszy wynik odnotowano jedynie w Katowicach (5,4%), Bielsku-Białej (6,4%) i Tychach (6,8%).
Kto dominuje w urzędowych rejestrach? – Wśród osób pozostających bez pracy dominują ludzie w wieku 25 – 34 lat (28% ogółu). Choć osoby te najczęściej rejestrują się jako bezrobotne, to podlegają największej rotacji w zatrudnieniu, są też najbardziej mobilne i często z własnej inicjatywy zmieniają pracę. Najmniej jest natomiast mieszkańców w wieku 60 – 64 lat (3,7%) – wylicza Marek Kuźniewicz.
W urzędowych rejestrach pod względem wykształcenia najwięcej jest absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów (29,6% ogółu). – To grupa, która najgorzej radzi sobie na rynku pracy. Osoby te najczęściej też rejestrują się wyłącznie po to, aby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne. Na drugim miejscu zazwyczaj są osoby z wykształceniem średnim ogólnokształcącym. Jednak, co ciekawe, w naszym urzędzie takich bezrobotnych jest najmniej i stanowią oni 10,4% ogółu. Jeśli chodzi o kwalifikacje, to najmniej bezrobotnych zarejestrowanych jest w grupie wśród osób posiadających wymagane przez pracodawców uprawnienia, certyfikaty, świadectwa i doświadczenie w danym zawodzie, a najwięcej – osób bez umiejętności i praktyki. Ci ostatni często też dziedziczą w rodzinie bierną postawę wobec oczekiwań pracodawców – przyznaje dyrektor PUP.
fot. K. Krzemiński
Kogo szukają pracodawcy? W ubiegłym roku do gliwickiego urzędu pracy wpłynęły 8004 propozycje zatrudnienia, głównie dla kierowców samochodów ciężarowych, sprzedawców, robotników gospodarczych, ochrony i ogólnobudowlanych (w tym dekarzy, murarzy, tynkarzy, osób do dociepleń budynków), a także sprzątaczek. – W dalszym ciągu brakuje ofert pracy na stanowiska biurowe, administracyjne i dla osób z wykształceniem pedagogicznym – informują pracownicy PUP w Gliwicach. – W małych firmach obserwujemy ciągłą rotację pracowników. Większość pracodawców jest zainteresowanych zatrudnieniem wykwalifikowanych fachowców oraz pracowników fizycznych – dodają.
W 2013 r. pracę podjęło 4252 zarejestrowanych bezrobotnych z Gliwic. To więcej niż rok wcześniej. Wtedy zatrudnienie znalazło 3521 mieszkańców. Oprócz tego w minionym roku 2195 osób skorzystało z innych form wsparcia (szkoleń, staży, prac interwencyjnych, społecznie użytecznych, robót publicznych czy dotacji), które proponuje Powiatowy Urząd Pracy. Dzięki nim bezrobotni mogli podnieść swoje kwalifikacje, a nawet zdobyć nowy zawód.
Co przyniesie 2014 rok? – Przełom roku przyniósł ponowne zwiększone rejestracje, głównie ze względu na kończące się umowy czasowe – mówi Marek Kuźniewicz. Oceniając perspektywy na nadchodzące miesiące, dyrektor gliwickiego PUP-u dostrzega jednak światełko w tunelu. – Zdaniem ekspertów ubiegły rok był ostatnim w okresie kryzysu i obecnie zatrudnienie będzie stale rosło. Potwierdzają to również badania wśród pracodawców, którzy deklarują gotowość zwiększenia zatrudnienia ze względu na rosnącą liczbę zamówień – przekonuje.